dr Anna Saj: Pytacie mnie, co sądzę o Marcinie Zielińskim

dr Anna SajPytacie mnie, co sądzę o Marcinie Zielińskim.
Pozwólcie, że podzielę się krótką refleksją

Jakiś czas temu, w czasie mojej posługi (w miejscu oddalonym 8 godzin od domu, w czasie wolnym od pracy – bo pracuję zawodowo, nieprzerwanie od 27 lat), odebrałam telefon od koleżanki, która z przerażeniem krzyczała do słuchawki, że stało się coś strasznego. Kiedy wreszcie wykrztusiła, o co chodzi, zajrzałam do Internetu i przeczytałam okropny paszkwil na temat mojej osoby, mojej posługi i szkalujący moje dzieci. W znanej świeckiej, ogólnopolskiej gazecie, zostałam opisana w sposób, który stawiał w bardzo złym świetle całe moje wieloletnie zaangażowanie w posługę w Kościele katolickim i dyskredytował zaangażowanie moje i mojej rodziny. Wersja internetowa była łagodniejsza, ale kiedy wzięłam do ręki papierowy egzemplarz tego pisma – zabolało mnie to bardzo. Dlaczego? Dlatego, że zdałam sobie sprawę z tego, że wraz z przekazaniem dziedzictwa wiary swoim dzieciom, wprowadziłam je na ścieżkę prześladowania. Artykuł był bardzo złośliwy, kłamliwy, manipulujący i oszczerczy. Fakt ukazania się artykułu rozpętał burzę.

W tym samym numerze szkalowano rodzinę naszego prezydenta (media katolickie wystąpiły w jego obronie). Czy to bolało? Tak! Jednak robiliśmy i nadal robimy swoje. Przywilejem jest dla mnie głosić Ewangelię i przekazywać wiarę kolejnym pokoleniom.

Jestem pewna, że internetowa nagonka ostatnich tygodni, tak samo zabolała Marcina, jego proboszcza, liderów i członków wspólnoty Głos Pana ze Skierniewic.

Kolejny raz przekonałam się, że dobra opinia jest ulotna. Jednak wiem, że to co piszą i mówią o nas, nie stanowi o naszej wartości. Będziemy rozpoznawani po owocach. Bardzo łatwo nazwać kogoś samozwańczym liderem, podważać zasadność tego, co robi. Wszyscy byliśmy świadkami wojenek internetowych, charyzmatycznych potyczek i konkurowania różnorodnych grup kościelnych.

Niektóre opinie i to często publicznie wypowiadane, na temat ludzi zaangażowanych w głoszenie Ewangelii, brzmią jak lincz. Czy tak powinno się szerzyć pokój i miłość Bożą?

Niestety, sama również wiele razy dałam się wkręcić nieprzyjacielowi, plotkując, krytykując, osądzając i dyskredytując ludzi posługujących w Kościele. To było nie na miejscu. Przepraszam. Przepraszam tych, których to dotknęło.

Pytacie mnie, co sądzę o Marcinie Zielińskim? Cudowny młody człowiek. Ochrzczony i bierzmowany w Kościele katolickim. Ma wielkie zadania przed sobą – doskonale wypełnia plan, który Bóg wpisał w jego DNA – Nowego Stworzenia. Gdyby każdy wierzący był tak gorący dla Boga jak on, Kościół katolicki nie wyglądałby tak samo. A ksiądz proboszcz ze Skierniewic? – wielu kapłanów mogłoby się uczyć od niego, jak otwierać kościoły i swoje domy dla świeckich. Jak razem współpracować i dzielić się charyzmatami i zadaniami, które mamy od Ducha Świętego. Jest tyle do zrobienia, tylu ludzi nie zna Jezusa! Zamiast się kłócić, wzajemnie kąsać i pożerać przygotujmy się na przyjście Jezusa Chrystusa (por. Gal 5,14-15).
Aby mógł wkroczyć Król Chwały!

dr Anna Saj

Dr Anna Saj jest wspaniałą żoną, matką sześciorga dzieci, doktorem nauk teologicznych w zakresie teologii ekumenicznej, niezwykle namaszczonym mówcą, nauczycielem i liderem. Potrafi pogodzić pracę zawodową z działalnością misyjną i wspólnotową, inspirując wiele środowisk do otwarcia się na jedność między pokoleniami. Posługując w Polsce i za granicą widziała wiele uzdrowień, znaków i cudów, które Bóg czyni przez jej ręce. Poza granicami kraju głosiła m.in. w Niemczech, USA, Słowacji, Belgii, Malcie czy Litwie.

W 1997 r. zapoczątkowała w Polsce Magnificat — Posługę Kobiet Katolickich, której oddziały znajdują się w ponad 100 diecezjach na całym świecie, a przez jej posługę rozwinęły się w 4 diecezjach w Polsce. Wraz z mężem Jackiem od 2000 r. jest świecką misjonarką w ramach katolickiego Instytutu Ewangelizacji Świata ICPE Misja — międzynarodowego stowarzyszenia wiernych na prawach papieskich. Od ponad 7 lat, razem z mężem stoi na czele bazy polskiej misyjnej ICPE, znanej pod nazwą Armia Dzieci.

Wiadomość nadesłana

Zobacz również

Chiny: Baza danych o liderach kościołów wzbudza duże wątpliwości

Kolejne narzędzie do monitorowania działalności osób duchownych i kościołów. 23 maja chińskie Państwowe Biuro do …

2 komentarze

  1. Natomiast ja mam nieprzyjemne wspomnienia z Panią Anną. Byłam na spotkaniu Marii Vadii (rewelacja), Pani Ania na scenie też fajnie mówiła, ale jak zeszła ze sceny, podczas rozmowy była bardzo burkliwa, uszczypliwa i złośliwa. Z jej ust wydobywały się słowa, z których płynął jeden wniisek – zaplacisz, będziesz wiedziała i ropzumiała. Muszisz iść na płatne pełne spotkanie. Pomyślałam, może ma gorszy dzień. Było mi przykro, ale puściłam w niepamięć. Jakiś czas pózniej rozmawiałam z koleżanką, która pracuje z dziećmi specjalnej troski/ szkola z odziałami integracyjnymi. Napisały z ramienian szkoly list maila do Armii Dzieci z pewnym pomysłem. Okazało się, ze odposała Pani Ania, koleżanka była zniesmaczona tonem wypowiedzi, który był taki, jak odebrałam ja – nastawienie na pieniądz i przychód. Rozumiem, że Armia potrzbuje finansów, ale coś mi tutaj nie pasuje, wyczuwam ludzi i od Pani Amni stronię i nie polecę nikomu jej pracy.

  2. Szanowna Pani Elu,

    W Armii Dzieci jestem 9 lat i największym zaszczytem jakiego doznałam to poznanie Pani dr Anny Saj. To była i jest kobieta pełna pasji i miłości do Boga. Jej serce, duch i ciało jest w 100% poświęcone na służbę Jezusa. Głoszenie Słowa Bożego przez Anię zawsze przepełnione jest Duchem Świętym i przynosi ono owoce, jak tylko zastosuje się życiu. Dzięki Ani poznałam w końcu prawdziwego Boga, który jest tu i teraz przy mnie. Boga, który kocha zawsze i wziął na krzyż wszystkie moje choroby i słabości. Jest Bogiem miłującym i nadto bardzo cierpliwym wobec mnie. On nigdy się nie denerwuje na mnie pomimo moich upadków, ale za każdym razem czeka i z miłością mnie na nowo przyjmuje. Takiego Boga poznałam dzięki niesamowitej, charyzmatyczce Ani.

    Jestem bardzo dumna, że mam takiego Boga, którego spotkałam i doświadczyłam osobiście. Jezus jest taki dobry, jest wspaniałym przyjacielem, którego zawsze mam przy sobie, zawsze mi doradzi i chce dla mnie dobrze, jest zawsze po mojej stronie.

    Ania na co dzień żyje z Jezusem, interesuje ją, co ma On do powiedzenia i jest posłuszna Jego słowu. Widzę to po owocach zarówno w jej życiu prywatnym jak i we wspólnocie.

    Świadectwo wychowania sześciorga dzieci przez Anię i Jacka mówi samo za siebie. To niesamowite, jak te dzieci żyją w jedności, jaka jest wspaniała miłość między nimi, jak oddają chwałę Jezusowi i Nim żyją. Życzę wszystkim rodzicom takiego sukcesu. A co dotyczy korzyści ze szkół to chcę Pani powiedzieć, że jest to bardzo przykre tak sądzić. Za organizacją takiego wydarzenia stoją duże koszty m.in. wynajem sali, opłata tłumacza, gości i inne sprawy organizacyjne. A wiem, że jeżeli kogoś nie stać na taką szkołę a ma pragnienie uczestniczenia to wystarczy porozmawiać z organizatorami i na pewno rozwiązanie przyjdzie. Trudno mi jest uwierzyć w to, co Pani pisze, bo wiem, znam i sama doświadczyłam nie raz wyciągniętej dłoni ze strony Ani.

    Bardzo mi przykro, że tak surowo Pani oceniła Bożą kobietę oddaną Jezusowi. Takie słowa publicznie udostępniane są bardzo krzywdzące, oczerniające i robiące wiele zła. Uważam, że nie warto obciążać sobie sumienia rozpowiadając kłamstwa.

    Pozdrawiam
    Anna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *