Wiara, dary uzdrawiania, czynienie cudów

WIARA, DARY UZDRAWIANIA, CZYNIENIE CUDÓW W tym (rozdziale) zajmiemy się grupą duchowych darów mocy. Tym właśnie różnią się one od wszystkich innych darów Ducha (z wyjątkiem daru „rozróżniania duchów”), o których jest mowa w 12 rozdziale 1 Listu do Koryntian. Wszystkie pozostałe dary są duchowymi darami słowa.

Nie jest bez znaczenia fakt, że wiara występuje w tej grupie darów na pierwszym miejscu i choć jest to dar najmniej widowiskowy, jest on podstawą pozostałych dwóch darów mocy. Nie od rzeczy będzie podkreślenie również tego faktu, że w każdej grupie darów znajdujących się na liście zamieszczonej we wspomnianym wyżej rozdziale, dary najbardziej spektakularne wymienione są w ostatniej kolejności. Największe zatem usługi są najmniej widoczne dla ludzkiego oka, choć są one podstawą wszystkich innych służb.

Zajmiemy się teraz po kolei tymi trzema darami, o których mowa w tytule artykułu.

A. Dar wiary

Należy odróżnić duchowy dar wiary od wiary zwykłej, bez której „nie można podobać się Bogu” (Hebr. 11, 6). Nowy Testament stoi wyraźnie na stanowisku, że pewien element wiary ma zasadnicze znaczenie, gdy chodzi o zbawienie duszy. „Sprawiedliwy z wiary żyć będzie” — oto myśl przewodnia życia chrześcijańskiego. Jest prawdą oczywiście, że również ta zbawcza wiara jest darem Bożym (Efez. 2, 8)- Nie jest ona jednak tym duchowym darem wiary, o którym jest mowa w 1 Kor. 12, 9. Wyrażenie: „A innemu wiara w tymże Duchu” zakłada, że jest to szczególna manifestacja Ducha Świętego, którą bywają obdarzone pewne osoby. Nie jest ona dana wszystkim na równi.

Duchowy dar wiary jest szczególną jakością wiary, zwaną często przez starszą generację teologów „wiarą cudów”. Wydaje się, że otrzymywali ją pewni słudzy Boży w czasach szczególnego kryzysu lub szczególnej okoliczności w takiej mocy, która przenosiła ich z dziedziny naturalnej i zwykłej wiary w Boga w dziedzinę Bożej pewności, co triumfowała ponad wszystkim. Jest to potężny dar i jest on prawdopodobnie dość często doświadczany przez niektóre bardzo zwyczajne, zdawałoby się, dzieci Boże, przynosząc dalekosiężne rezultaty.

Chyba jednym z najbardziej robiących wrażenie przykładów tego specjalnego wyposażenia mocą jest Eliasz na Górze Karmel. W obliczu po prostu przytłaczającej pewności, jest on tak spokojny, że stać go na kpiny w stosunku do swoich oponentów; mógł nawet pozwolić sobie na to, by sprawa, o którą prosił Boga, okazała się jeszcze bardziej niemożliwa z naturalnego punktu widzenia. Pozwala mianowicie, aby ofiara została polana wodą (1 Król. 18, 33—35). I wreszcie cicha pewność jego wieczornej modlitwy jest jednym z najpotężniejszych fragmentów Biblii.

Jakiż to kontrast z rozdziałem następnym (dziewiętnastym), gdzie wydawało się, że to szczególne pomazanie prze stało działać. Można usiłować przekonywać, że nie mogło być w Eliaszu szczególnego daru wiary, skoro list Jakuba (5, 17) wyraźnie mówi, że był on „człowiekiem podobnym do nas”. Ale należy pamiętać o tym, że list Jakuba mówi na temat jego modlitwy o deszcz. Odczuwaliśmy zawsze, że istnieje pewien szczególny element inspiracji w Eliaszowej modlitwie o ogień na Karmelu. A zresztą, wszystkie dary duchowe mogą objawiać się u ludzi „podobnych do nas”, gdyż pełna łaski prawda głosi, że Bóg przewidział i postanowił, by dary te objawiały się w nas.

Możliwe, że tę właśnie samą jakość wiary miał na myśli nasz Pan, gdy mówił (Mar. 11, 22): „Miejcie wiarę Bożą”. Tej właśnie jakości wiarę miał na myśli, gdy powiedział, że wielkość jej, równająca się wielkości gorczycznego ziarna, może góry przenosić (Mat- 17, 20). Odrobina tej Bożej wiary, która jest atrybutem Wszechmocnego, udzielona duszy człowieka — może dokonać cudów!

Została ona wlana do serca Piotra, gdy wchodził on z Janem do świątyni na modlitwę (Dz. Ap. 3, 4). Gdy cud się wydarzył, Piotr wyraźnie stwierdził, że stało się to „przez wiarę w Imię Jego” (Jezusa Chrystusa) — w. 16.

Wielu z nas miało od czasu do czasu świadomość, że w pewnych okolicznościach ta szczególna wiara wstępowała do naszych dusz. Jeśli nie był to ten właściwy duchowy dar wiary, to w każdym razie było to coś podobnego, coś tej samej kategorii.

B. Dary uzdrawiania

Nie ma innego takiego daru duchowego, który byłby tak bardzo pożądany jak dar uzdrawiania. Jest to naturalne, by ludzkie współczucie pragnęło mieć moc, która mogłaby w cudowny sposób usunąć cierpienie. Ale boję się, że często kursuje wśród nas błędne przekonanie, według którego posiadanie darów uzdrowień może rozwiązać problem wszystkich chorób, a posiadający ten dar może wejść do szpitala i uzdrowić każdego chorego.

Jednakże choćby chwilowe zastanowienie się nad świadectwem Nowego Testamentu bardzo szybko doprowadzi do równowagi i do niepoddania się temu kuszącemu marzeniu. Owszem, niektórzy członkowie pierwszych zborów niewątpliwie posiadali dar nadprzyrodzonego uzdrawiania, ale to wcale nie oznaczało, iż uzdrawiali oni wszystkich bez wyjątku lub że w Zborze otrzymywał uzdrowienie każdy, kto tylko zapragnął. Wtedy, tak jak i dzisiaj, miały miejsce pewne przypadki uzdrowień.

W usługiwaniu naszego Pana były chwile, w których „On wszystkich uzdrowił”. Ale takie stwierdzenie dotyczyło pewnego lokalnego i chwilowego kontekstu. Nowy Testament stwierdza wyraźnie, że po Swoim wspaniałym usługiwaniu w tej dziedzinie Pan nasz nadal pozostawił wielu ludzi w chorobie. Nie tutaj miejsce na zastanawianie się na temat powodów tej sytuacji. Uznanie tych wyraźnych faktów w żadnym wypadku nie osłabia biblijnej podstawy naszej wiary w nadprzyrodzone uzdrowienie.

Naszym celem jest zachowanie równowagi w dziedzinie poglądu reprezentowanego przez niektórych, że manifestacja darów uzdrowień zakłada posiadanie nieograniczonej i absolutnej mocy do wyzwalania od wszelkiej niemocy- Jednym z przykrych rezultatów tej błędnej koncepcji jest to, że pewne piękne i cenne usługi wśród nas w tej dziedzinie są przez to krytykowane i osądzane z powodu właśnie poprzednich rozczarowań, wynikających z nieprawidłowego pojmowania daru uzdrawiania. Nasze poglądy również w tej sprawie muszą być poddawane korekcie Nowego Testamentu.

Dar ten w pierwotnym Kościele miał miejsce i miał wielkie znaczenie w czasach rozpowszechniania Ewangelii. I tu jest jego szczególny cel. Wydaje się, że jest to dar w sposób szczególny powiązany z usługiwaniem Ewangelisty i udzielany bywa tym, którzy powołani są na ten urząd. Weźmy na przykład Filipa (Dz. Ap. 8, 6.7). Dar ten zawsze stwarza dla Apostołów sytuację „otwartych drzwi” w ich pracy ewangelizacyjnej. Weźmy inny przykład: uzdrowienie przez Pawła ojca Publiusza (Dz. Ap. 28, 8—10). Dar ten zwracał uwagę ludzi na Ewangelię i zdobywał sympatyzujących słuchaczy. Bardzo często poprzedzał on proklamację Słowa. To jest i dzisiaj główny cel tego daru.

Należy zwrócić przy tym uwagę na to, że dar uzdrawiania choć udzielany bywa pewnym jednostkom tylko, nie pozbawia prawa wszystkich wierzących w Pana Jezusa Chrystusa do wkładania rąk na chorych dla ich uzdrowienia (Mk. 16, 18) lub wszystkich starszych zboru do pomazywania olejem dla wzięcia uzdrowienia (Jakub 5, 14). Te usługi nie są uzależnione od posiadania specjalnego daru uzdrawiania.

Duchowe dary uzdrawiania pochodzą od Ducha Świętego i znajdują się w działaniu także „w tym samym Duchu”. To moc Boża, działająca w wierzącym i przez niego przynosząca uzdrowienie. Apostoł bardzo mocno zaprzeczył, by taki dar znajdował się w zasięgu jego naturalnych możliwości (Dz. Ap. 3, 12; 15, 15). Nie ma tu mowy o jakiejś magnetycznej, psychologicznej czy umysłowej mocy; cała chwała należy się Bogu, który przez nich tego cudu dokonał. Te uzdrowienia były Bożymi uzdrowieniami. To się całkowicie różni od doktryny i roszczeń tzw. Nauki Chrześcijańskiej (Christian Science) i jej podobnych kultów, które w ostatecznej analizie okazują się panowaniem myśli nad materią i czynią po prostu człowieka swoim własnym uzdrowicielem, a także zbawcą.

Pozostaje jeszcze tylko i to do stwierdzenia, że duchowe dary uzdrawiania nie są absolutnie tożsame z nauką medyczną i dlatego roszczenie tego rodzaju, które głosi, że dzisiejsze „misje medyczne” są współczesną manifestacją duchowych darów zboru nowotestamentowego, jest czystym nieprorozumie- niem. Nie znaczy to wcale, że jesteśmy przeciwni tej wspaniałej, wielkiej pracy leczenia chorych za pomocą naturalnych środków, lub że nie widzimy istotnej wartości służby medycznej współczesnych misji chrześcijańskich. Ale nie wolno nam dopuścić do tego, by świadectwo pisma uległo zniekształceniu. Jest bowiem faktem, że niektórzy dzisiejsi wybitni lekarze i pielęgniarki są ludźmi niewierzącymi lub w ogóle ateistami. A z drugiej strony zdaje się nie ulegać kwestii, że nowotesta- mentowe dary uzdrawiania nie miały żadnego związku z nauką medyczną, ale były niezaprzeczalnie charakteru nadprzyrodzonego i jako takie przypisywane były bezpośrednio Duchowi Świętemu. Dary te objawiane bywają całkiem niezależnie od wiedzy lub posługiwania się środkami naturalnymi. Są one w swej istocie życiem Głowy Kościoła, które przez Ducha Świętego przepływa przez członki Jego Ciała.

C. Czynienie cudów

„Czynienie cudów” umieszczone zostało w środku spisu darów Ducha (1 Kor. 12, 8—11) i zajmuje ono miejsce wśród innych manifestacji Ducha, które uważamy za bardziej zwyczajne. I w tym prawdopodobnie się mylimy: po pierwsze dlatego, że nie dość stanowczo oczekujemy elementu cudownego, a po drugie, że nie zawsze chcemy widzieć element cudowny w tym, co jest jak gdyby zwyczajne.

Słowo greckie tutaj użyte to DINAMIS — „wykonywanie czynów mocy”- Pojęciem więc kluczowym tutaj jest M OC — moc Boża działająca przez Ducha Bożego w Kościele i przez Kościół Boży.

Jezus wyraźnie obiecał uczniom Swoim, że czynić oni będą te same cuda, które On Sam czynił, a nawet większe (Jan 14, 12). Nie dotyczy to, rzecz jasna, tych cudów, które były szczególnymi znakami Jego Boskości. Obietnica otrzymania Ducha miała związek z otrzymaniem mocy (Dz. Ap. 1, 8). Przekaz Nowego Testamentu zawiera opisy cudów, które miały miejsce. Piotr wzbudził Dorkę do życia (Dz. Ap. 9, 40). Mamy także wzruszający moment przywrócenia przez Pawła życia Eutychusowi (Dz. Ap. 20, 10) oraz uderzające stwierdzenie z rozdziału 19, 11.12, które mówi, że w Efezie Bóg dokonywał przez Pawła „niezwykłych” cudów. A nawet były momenty, że cień Piotra wydawał się czasami być obdarowany mocą Bożą (Dz. Ap. 5, 15).

Możliwe, że nie wszystkie manifestacje daru czynienia cudów miały tak wybitny charakter, ale w każdym razie w tej lub innej formie dar ten był na porządku dziennym w chrześcijaństwie pierwotnym. Ale z drugiej strony byli to ludzie całkiem zwyczajni, poddani upadkom i słabościom. Samson chyba jest najlepszym starotestamentowym przykładem tego, co odnośnie do nowotestamentowych darów Ducha podkreśla mocno 1 Kor. 13, 1.2, że nawet najbardziej cudowne dary mogą iść w parze z brakiem osobistego uświęcenia. Ten problem należałoby rozpatrzyć osobno. Tutaj zaś pragniemy podkreślić tę prawdę, że bardzo zwyczajni ludzie przeżyli nadzwyczajne dary Ducha Bożego.

Przekonanie, że dar czynienia cudów może objawić się i dzisiaj, wydaje się czasem graniczyć z zarozumiałością i fanatyzmem. Jednakże przekonanie to jest zupełnie logiczne. Nie mamy podstawy czynić różnicy w dziedzinie darów Ducha. Dzisiejsze wyzwanie spirytyzmu i wszystkich innych form pozanaturalnej mocy znajdującej się w działaniu, mocy, która nie pochodzi od Boga, przygotowuje nas coraz bardziej do uwierzenia w to, iż Bóg, który odpowiedział w dawnych czasach Jannesowi i Jambresowi jeszcze większym objawem Swojej mocy, w ten sam sposób wyjdzie na spotkanie temu wyzwaniu i w naszych czasach.