Dary duchowe w pracy kaznodziejskiej i nauczycielskiej

Zobacz: Spis treści

Bezsporne jest pierwszorzędne znaczenie obu bliźniaczych służb w Kościele: pracy kaznodziejskiej i pracy nauczycielskiej Jeden i drugi rodzaj usługiwania spełnia doniosłą rolę.

Całkowicie aprobuję i z całego serca popieram zadeklarowany cel tego cyklu wykładów, którego pierwszy artykuł brzmi: „pobudzać, rozwijać i utrwalać wypełnione Duchem kaznodziejstwo o pełni poselstwa ewangelijnego”.

Jeżeli ruch charyzmatyczny kładzie nacisk na „znaki towarzyszące”, musi on również akcentować głoszenie tego Słowa, które owe znaki mają potwierdzać.

Jeżeli zaczniemy narzekać na to, że nazbyt rzadko nasze kazania potwierdzane są przez znaki nadprzyrodzone, to cóż powiemy o wielkich cudach uzdrowień, gdzie tak mało znajdujemy mocnych kazań i nauczania Słowa? Potrzebujemy zrównoważonej koncepcji służby prawdziwie charyzmatycznej. Podczas swej ziemskiej służby Pan nasz nauczał w synagogach i głosił Ewangelię o królestwie (Mat. 4,23). Jego służba uzdrowienia, towarzyszyła Jego naukom, ale nie zastępowała ani nie wypierała Jego nauk i kazań.

Gdy tłumy oczekujące jedynie wyswobodzenia od chorób — stały się tak wielkie, że stanowiły samo przez się przeszkodę dla wykonania służby nauczycielskiej, Jezus postanowił przenieść się na górę, gdzie miał możność swobodnego nauczania Swych uczniów (Mat. 5,1).

Paweł sławił Chrystusa w swych mowach i naukach (l Kor. 2,4). Gdy spadała zasłona na jego służbę w Rzymie, wygłaszał właśnie kazania o Królestwie Bożym, nauczając tych spraw, które dotyczyły Pana Jezusa Chrystusa (Dz. Ap. 28,31). To prawda, że mógł On szczycić się tym, co Chrystus czynił za jego pośrednictwem w ,,znakach i cudach potężnych dzięki mocy Ducha Bożego”, ale działo się to wskutek tego, że on w pełni głosił Ewangelię Chrystusową (Rzym. 15.19). Nauczanie stanowiło główny cel Jego służby, w której troszczył się o to, aby nie budować niczego na cudzych fundamentach. Pisząc do zboru w Koryncie, nie lękał się dziękować Bogu za obdarzenie go obfitością zdolności i talentów, dzięki czemu mógł mówić różnymi językami, gdy Duch go do tego pobudził, a jednak cenił on daleko bardziej dar, za pomocą, którego mógł również innych NAUCZAĆ w Kościele (l Kor. 14,18—19). Listy Pawła do zborów, były niemal w całości poświęcone sprawie nauczania.

Nie można nie podkreślić tej prawdy, że rozszerzanie się chrześcijaństwa na cały świat w ciągu stuleci dokonywał się głównie dzięki służbie kaznodziejskiej i nauczycielskiej. Inne dary Ducha, takie jak czynienie cudów, zawsze były traktowane jako środki pomocnicze w tej nadzwyczaj ważnej służbie. Solidna, rzetelna praca misyjna nie dokonuje się na skutek ściągnięcia uwagi ogromnych tłumów, mających być świadkami służby uzdrowień w toku kampanii przebudzeniowej. Jest to łatwizna. Aby mogły dojrzewać owoce trwałe, potrzebna jest solidna służba kaznodziejska i nauczycielska.

Kościoły nie popełniały wcale błędów, gdy wyodrębniały i kształciły najbardziej dobraną młodzież do służby Słowa. Słusznie ganimy i poprawiamy czysto intelektualny trening, nie dający właściwego miejsca Duchowi Świętemu. Ale położenie nacisku na Ducha Świętego nie oznacza, że odwracamy się tyłem do zaleceń Pańskich, oddania Mu zdyscyplinowanych umysłów przygotowanych przez systematyczne studiowanie Pisma Świętego. Mimo wszystko, to właśnie dzięki Słowu grzesznicy rodzą się na nowo i wzrastają w łasce. To tylko dzięki systematycznemu nauczaniu młode Kościoły mogą ustabilizować się, a następnie stać się ośrodkami dalszej działalności ewangelizacyjnej (l Piotr 1,23, 2,2; Dz. Ap. 11,26; 20,20 itp.). Każda jednostka, każdy zbór lokalny, każdy ruch przebudzeniowy, który nie przywiązuje należytej wagi do głoszenia i nauczania Słowa skazany jest na klęskę słabości i nieskuteczności działania. Nie sądzę, że trzeba to udowadniać.

Rozumiejąc przemożne znaczenie głoszenia Słowa oraz nauczania uczniów, stwierdzając, że jest to rzecz bezsporna, zastanówmy się nad tym, jakie miejsce zająć mają w tej służbie dary Ducha. Bo to, że jakieś miejsce mają zająć, nie powinno ulegać kwestii. Trudność, przed którą stają niektórzy wyznawcy ruchu zielonoświątkowego, polega na tym, jak pogodzić służbę kaznodziejską, — a tym bardziej nauczycielską — z koncepcją darów duchowych, przedstawionych jako dary całkowicie nadprzyrodzone. Może wydać się na pierwszy rzut oka, że nawet największe kaznodziejstwo i służba nauczycielska urzeczywistniają jedynie poświęcenie oraz posługiwanie się talentem wrodzonym lub zdolnością nabytą. Istnienie i funkcjonowanie naszych szkół biblijnych służy poparciu tej idei, tego poglądu. Uważa się, że nadprzyrodzone dary Ducha Świętego działają w sferze wyższej, ponad i niezależnie od służby nauczycielskiej. Mogą one ją wspierać i potwierdzać, ale nie zawierają się w niej i nie okazują się w niej same. Przynajmniej tak nas nauczano.

Jeżeli jest to prawdą, to stanęliśmy przed prawdziwym dylematem. Spotykamy pogląd, że najbardziej doniosłe rodzaje służb kaznodziejskich w Kościele nie zawierają nadprzyrodzonej manifestacji Ducha. Jeżeli ta zdumiewająca myśl jest prawdziwa, to wtedy służbie nauczycielskiej można jedynie przypisać ,,pomazanie”, pod którym to słowem rozumiemy — jak sądzę — poddanie się oczywistemu dotknięciu Bożemu, zetknięcie się duszy z Bogiem.

Jestem pewien, że poruszyliśmy tu niezmiernie doniosłą prawdę, do której będziemy musieli jeszcze powrócić, ale nie sięga ona wystarczająco daleko, nie dostarcza pełnej odpowiedzi. Działanie darów Ducha dowodzi konieczności Boskiego związku z mówcą, ale prowadzi nas to jeszcze dalej w głąb rzeczywistości prawdziwie nadprzyrodzonej. Pismo Święte stawia ,,nauczycieli” na poczesnym miejscu w wykazie służb ustanowionych przez Boga w Kościele (l Kor. 12,25). W ich pracy Duch manifestuje swą obecność tak samo jak w czynieniu cudów czy w darach uzdrowień. Nauczycieli nie wyodrębnia się wyraźnie w żadną oddzielną kategorię. Nauczyciele uczestniczą w pełni w manifestacjach tego samego Ducha. Kluczowym ustępem, pomocnym dla zrozumienia tej sprawy, jest drugi rozdział l Listu do Koryntian. Zajmuje się w nim Paweł swym ,,przemawianiem i kazaniem” (l Kor. 2,4).

Jeżeli chodzi o ten rodzaj usługiwania, to Paweł poddaje krytyce świetność samej tylko retoryki, względnie mądrość zdobytą w szkołach dla mówców czy filozofów, które prowadziły swą działalność w świecie za jego dni. Ale nie pomniejsza on siły samego przemawiania. Raczej śmiało dowodzi, że w jego mowie i zwiastowaniu ,,objawiały się Duch i moc” (l Kor. 2,4). Zwróćmy baczną uwagę na to, że Paweł nie mówi, iż jego kazaniom, jego zwiastowaniu, towarzyszyły tego rodzaju demonstracje. Demonstracja taka odbywała się natomiast w nich samych. Duch Boży manifestował swą obecność w działaniu za pośrednictwem mówcy.

W sposobie przemawiania charyzmatycznego zawarte są dwa podstawowe komponenty: mądrość i wiedza. Występują one we wszystkich zasadniczych rodzajach przemawiania i nauczania, ale w każdym na innym poziomie. Mówca działający w sferze zjawisk naturalnych posługuje się ,,mądrością ludzką” (l Kor. 2,5). Natomiast w sferze zjawisk nadprzyrodzonych wypowiada on „mądrość Bożą tajemną”. Uderzającą głupotą ludzi naszego świata (l Kor. 1,18) nie jest to, co w prawdziwym tego słowa znaczeniu uważać należy za zasadniczo niemądre, ale jest nią chroniczny brak upokorzenia ze strony naturalnego umysłu. Na ten sam temat mówił już Jezus, gdy dowodził, że Ojciec Jego objawił te rzeczy niemowlętom (Łuk. 10,21).

We wszystkich naszych rozważaniach na ten temat zawsze musimy pamiętać, że dwoma czołowymi darami Ducha są: ,,słowo mądrości” oraz „słowo wiedzy” (l Kor. 12,8), tej właśnie mądrości i tej wiedzy, którym Paweł daje świadectwo w swych mowach i w swym zwiastowaniu. I nie chodzi tu jedynie o posiadanie mądrości czy wiedzy jako takich. Jest to mądrość wypowiadana i wiedza wypowiadana. Można powiedzieć, że jest to służba słowa, w której objawia się Duch. Dlatego wierzymy, że w służbie kaznodziejskiej i nauczycielskiej bywają praktykowane te dary, które wymienione zostały na czołowym miejscu w wykazie darów przedstawionych w l Liście do Koryntian 12,8—10.

To właśnie Duch Święty obdarza mówcę tą mądrością i wiedzą: „A myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył. To też głosimy nie w uczonych słowach ludzkiej mądrości, lecz w słowach, których naucza Duch, przykładając do duchowych rzeczy duchową miarę” (l Kor. 2, 12—13). Skoro nasza koncepcja o tym, co jest „nadprzyrodzone”, skłania do dostrzegania przez nas darów Ducha w służbie kaznodziejskiej i nauczycielskiej, to jasną jest rzeczą, że nasz sposób rozumienia znaczenia przymiotnika ,,nadprzyrodzony” wymaga korekty. Być może niektórzy ludzie mylą przymiotnik „spektakularny” (widowiskowy) z przymiotnikiem „nadprzyrodzony”.

Zanim przystąpimy do prób nadania klarowności wyrażonej tu przez nas myśli, pomocnym okazać się może zacytowanie wypowiedzi wybitnych nauczycieli na temat darów słowa mądrości i słowa wiedzy. Zacznijmy od J.R. Pridie’go. Pisze on: „W nieoficjalnym wykazie, w liście do Rzymian, dar nauczania wymieniony został jako jeden z charyzmatów, nakładający oczywiste obowiązki, które nie zostały jednak zdefiniowane ani pod względem treści, ani pod względem formy. Ale w wykazie zawartym w l Kor. 12,8 znajdujemy wy raźniejszą definicję treści nauczania, jakkolwiek nie został tu konkretnie wymieniony ani sam dar nauczania jako taki, ani też urząd nauczyciela. Niemniej jednak wskazują na niego zarówno wyrażenie „słowo mądrości”, jak i wyrażenie „słowo wiedzy”. Można traktować drugi rozdział l Listu do Koryntian jako przykład i wzór słowa mądrości. Listy Nowego Testamentu są ekspozycjami tej wiedzy o Bogu, apelującymi zarówno do intelektu, jak i do sfery czysto duchowej tych ludzi, do których zostały zaadresowane”.

A oto wypowiedź profesora J. Massi’ego, komentującego werset 8 z rozdz. 12 l Listu do Koryntian: „SŁOWO MĄDROŚCI: nauczanie o rzeczach głęboko Boskich, o Jego drogach zbawienia, które jedynie Duch może zbadać i objawić. Taki rodzaj nauczania odwołuje się do zdolności rozumowych i stara się wykazać „słuszność intuicji”.

Jeżeli ktokolwiek skłonny będzie pomniejszyć wagę tych wypowiedzi, jako pochodzących od nauczycieli, którzy nie uczestniczyli w ruchu ożywienia zielonoświątkowego, zapytajmy przynajmniej, czy to, co oni widzą i piszą pokrywa się z prawdami zawartymi w Piśmie Świętym? Oto słowa jednego z najlepszych w ruchu zielonoświątkowym komentatorów Biblii, nieżyjącego już Myera Pearlmana: „SŁOWO MĄDROŚCI: Pod tym wyrażeniem rozumie się wypowiadanie mądrości. Jakiego rodzaju mądrości? W pismach Pawła „mądrość” odnosi się do wiedzy o Boskim planie, uprzednio ukrytym, umożliwiającym ludziom osiągnięcie zbawienia, dzięki zadośćuczynieniu Chrystusowemu. Stąd też wielkie skarby mądrości kryją się w Chrystusie. Mądrość Boża przejawia się w kształtowaniu i wykonywaniu Jego rad. A zatem „słowo mądrości” wydaje się oznaczać nadprzyrodzoną zdolność wyrażania tej mądrości”. Na temat SŁOWA WIEDZY brat Pearlman powiada, że jest to „danie wyrazu faktom inspirowanym w sposób nadprzyrodzony. Według jakich wytycznych? Odpowiedzi na to udzieli przestudiowanie nowotestamentowego zastosowania słowa ,,wiedza”. Słowo to oznacza: wiedzę o Bogu, taką wiedzę, jaką zawierają Ewangelie, zwłaszcza w ekspozycji Pawiowej, wiedzę o rzeczach, które należą do Boga, inteligencję i pojmowanie czyli rozumienie czegoś, wiedzę o wierze chrześcijańskiej, o tym, co ją czyni głębszą i doskonalszą oraz poszerzoną wiedzę o tej religii, taką, która należy do bardziej

zaawansowanych”. „Jaka zachodzi różnica pomiędzy mądrością a wiedzą?” — kontynuuje Pearlman. Według jednego uczonego, wiedza — jest wejrzeniem czyli wniknięciem w rzeczy Boskie, a mądrość jest tą umiejętnością, która reguluje życie chrześcijanina, stosownie do jego fundamentalnych zasad. W słowniku Thayer’a czytamy, że tam, gdzie wyrażenia ,,wiedza” i „mądrość” używane są równocześnie, tam pierwsze określenie wydaje się oznaczać wiedzę traktowaną samoistnie, drugie zaś — wiedzę wykazywaną w działaniu”.

Mądrość jest większym darem niż wiedza, ponieważ mądrość jest mocą umożliwiającą słuszne i prawidłowe wykorzystanie wiedzy. Ale skoro wiedza stanowi surowiec — mówiąc obrazowo — którym posługuje się mądrość, to wynika z tego, że im większą człowiek posiada wiedzę, tym większa powinna być zewnętrzna widoczność posiadanej przez niego mądrości. Im kto więcej wie, tym bardziej może to być widoczne. I tak dla przykładu uzdolniony kierowca potrafi lepiej sobie poradzić z dużym i mocnym samochodem niż ze słabym pojazdem, a człowiek interesu, posiadający pełny kapitał, uczyni prawdopodobnie więcej niż równie utalentowany człowiek, który posiada skromniejsze środki. W Przypowieściach Salomonowych 15,2 czytamy, że: ,, język mądrych zdobi umiejętność” co pokrywa się niemal dokładnie ze starą definicją głoszącą, iż ,,mądrość jest właściwym wykorzystaniem wiedzy”. Robinson określa grecki wyraz „sophia” jako ,,biegłość w sprawach życiowych, a zwłaszcza wejrzenie dane od Boga odnośnie do postanowień Bożych”.

Dalej definiuje on wiedzę, czyli „gnosis” jako „zdolność odkrywania i teoretycznego formułowania głębszej wiedzy o fundamentalnych zasadach religii chrześcijańskiej”.

Godne uwagi jest to, że w modlitwach Pawła o pomyślny rozwój młodych Kościołów ery apostolskiej, Apostoł modli się w szczególności, o to, aby zbory te mogły otrzymać wiedzę. W liście do Efezjan czytamy: „Aby Bóg Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam Ducha mądrości i objawienia ku poznaniu Jego, i oświecił oczy serca waszego, abyście WIEDZIELI” (Efez. 1,17—18). Zwróćmy uwagę na to, że wiedza ta ma być zborom dana w sposób nadprzyrodzony przez Ducha. Dalej bowiem Paweł modli się, aby chrześcijanie z tych zborów ,, zdołali pojąć ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość i długość i wysokość i głębokość i mogli POZNAĆ miłość Chrystusową, która przewyższa wszelkie poznanie” (Efez. 3,18—19). Modli się też Paweł o Kolosan: „Nie przestajemy za was się modlić i prosić, abyście doszli do pełnego poznania woli jego we wszelkiej mądrości i duchowym zrozumieniu” (Kol. 1,9).

Często słyszymy od chrześcijan ochrzczonych w Duchu Świętym ten cytat obietnicy z Dz. Ap. 1,8: „Ale weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was”. Modlą się oni — słusznie o to, aby spełniła się ta obietnica. Czy jednak docenia się wystarczająco to, że wiedza jest mocą? Tak wiele idei o mocy nie wychodzi poza sferę dokonywania cudów oraz spektakularnych (widowiskowych) rodzajów służby; ci zaś, którzy dotykają się mocy nie posiadając niezbędnej ku temu wiedzy, zazwyczaj kończą swe wysiłki porażką. Żaden rodzaj służby nie potrzebuje w takim stopniu darów nauczania duchowego, co służba dokonywania cudów. Jeżeli posiadanie wiedzy otrzymanej od Ducha Bożego stanowi w głębszym sensie czynnik wzrastania w łasce wszystkich wierzących, to należy dojrzeć ją w potężnej służbie kaznodziejskiej i nauczycielskiej. Nauczyciel, który praktykuje dar słowa wiedzy w swej służbie, wyswobadza i wyzwala tym samym tę moc, która oddziaływuje na jego słuchaczy w sposób rzeczywiście nadprzyrodzony. Moc ta potrafi przeobrażać życie ludzkie. Jesteśmy w stanie „odczuwać tę moc”.

Nadszedł obecnie czas, abyśmy w naszym studium zbadali, co rozumiemy pod słowem „nadprzyrodzony”. Określenie to, rozumiane dosłownie, oznacza „coś, co jest wyniesione ponad przyrodę, ponad naturę, względnie znajduje się poza naturą tego, co mamy na myśli”. W naszym popularnym słownictwie określenie to staje się w praktyce synonimem przymiotnika „cudowny”. Skoro dary Ducha traktuje się wszystkie razem jako przejaw manifestacji Jednego Ducha, Jednego Pana i Jednego Boga, to musimy postępować bardzo uważnie, aby nie narazić w niczym na szwank tej chwały, która przysługuje Jego Imieniu. Obowiązuje nas wszystkich posłuszeństwo wobec prawdy, która świeci unikalnym blaskiem, od obecności i mocy Boga i którą określenia te muszą wyrażać. Trzeba to wszystko koniecznie uwzględnić w każdej egzegezie na ten doniosły temat.

W słowie mądrości i w słowie wiedzy występują dwa aspekty prawdy: l) udzielenie rekwizytów podstawowej mądrości i wiedzy przez Ducha oraz 2) obdarzenie nas przez Ducha słowami, za pomocą których ta mądrość i wiedza mogą być przekazane innym, mogą udzielić się innym.

Jeżeli chodzi o pierwszą stosowaną przez Ducha, metodę, to jest nią objawienie. Słowo

„objawienie ma ważne znaczenie. Oznacza ono odkrycie czegoś: zasłona podnosi się, umysł zostaje oświecony w sposób nadprzyrodzony, wszystko staje się widoczne, względnie manifestuje swą obecność, widzimy wyraźnie to, co przedtem tylko niejasno i niedokładnie spostrzegaliśmy za pomocą samych tylko władz wrodzonych naszego umysłu. Nie odrzuca to ani nie zastępuje znaczenia studiów i medytacji nad sprawami Bożymi. W rzeczywistości objawienie udzielone nam przez Ducha jest zazwyczaj owocem okresów medytacji wypełnionych modlitwą. „W rozmyślaniu moim rozżarzył się ogień” (Psalm 39,3). Słowo to oznacza żarliwą medytację. ,,Rozmyślam o wszystkich sprawach twoich i uczynki rąk twoich rozbieram” (Psalm 143,5). Wielu ludzi mogłoby zaświadczyć, że w okresach medytacji doznawało przebłysków wejrzenia w prawdę, którą bezskutecznie usiłowało zgłębić za pomocą samego tylko intelektu. Kaznodzieje i nauczyciele doznają czasem takich objawień w trakcie wygłaszania kazań.

Mogę tu przypomnieć zmarłego już Smitha Wiggleswortha, człowieka niewykształconego, który dawał wyraz prawdom wykraczającym daleko poza jego wrodzoną zdolność rozumienia i wyrażania takich prawd. Potrafił on zadziwiać doświadczonych teologów głębią poznania i utrzymać ich w stanie napięcia. Jestem pewien, że sam kaznodzieja nie rozumiał pełnego znaczenia tego, co mówił, jakkolwiek był on świadomy tego, że wypowiadane przez niego słowa docierały doń w jakiś szczególny sposób od Ducha. Inni kaznodzieje zasmakowali również tych samych, wywołujących dreszcz przeżyć, a tego rodzaju objawienie nie ogranicza się jedynie do kaznodziejów i do wygłaszania kazań. Czasem rzuca ono ostry błysk światła na problem, który wydawał się dotąd całkowicie niejasny.

Pierwszy dar Ducha związany jest z pierwszym urzędem w Ciele Chrystusowym (l Kor. 12,8,28). W służbie Apostoła jest on przede wszystkim charakteru kierowniczego i tak na to należy patrzeć. To dotyczy także tych, którzy w jakiejś mierze zajmują kierownicze pozycje w zborach. Manifestacja tego daru może nastąpić przy stole obrad albo przy udzielaniu wskazań, gdy zacznie się omawiać te problemy, które Paweł nazwał ,,troską o wszystkie zbory” (2 Kor. 11,28). Główne przykłady tego znajdujemy w rozdziale 6 Dziejów Apostolskich, przy wyborze diakonów oraz w rozdziale 15 Dziejów, kiedy to toczyły się obrady Soboru w Jerozolimie. Wyraźnie zostało wówczas stwierdzone, że podjęte decyzje „wydawały się dobre Duchowi Świętemu i nam” (Dz. Ap. 15,28). W obu przypadkach udzielone przez Ducha słowo mądrości przyniosło pokój i spotkało się z powszechną aprobatą. Uznano bowiem, że Bóg przemówił.

Ale skoro nasze obecne studium ma dotyczyć służby kaznodziejskiej i nauczycielskiej, może to wydać się z początku rzeczą uderzającą i zadziwiającą, że odkrywam słowo mądrości również w ewangelizacji (w działalności ewangelizacyjnej). Manifestacją tego w działalności ewangelizacyjnej jest dokładnie to samo, co Paweł ogłasza w pierwszych rozdziałach swego listu do Koryntian. Najgłębsza mądrość Boga zawarta została w Krzyżu Chrystusowym (l Kor. 1,24). Wykracza to tak daleko poza zasięg ludzkiej mądrości, że człowiekowi myślącemu kategoriami świata doczesnego wydaje się skrajnym głupstwem. Jedynie dzięki objawieniu Ducha można pojąć i zrozumieć prawdy jaśniejące blaskiem Golgoty. Każde odrodzone dziecię Boże przejęte jest podziwem dla planu Bożego, zaakceptowanego najpierw przez wiarę. Dla tych ludzi, nie będących już dłużej niemowlętami w Chrystusie, stanowiło to niekończące się źródło podziwu i hołdu, które Bóg przed wiekami „przeznaczył ku chwale naszej” (l Kor. 1,24).

Skłonni jesteśmy uważać działalność ewangelizacyjną za najbardziej elementarną formę pracy kaznodziejskiej i mówić o kimś, że potrafi „tylko” głosić poselstwo Ewangelii. Jednakże, chcąc naprawdę głosić Chrystusa i to Ukrzyżowanego, trzeba umieć wniknąć w najgłębsze prawdy bezgranicznie zdumiewającej łaski Bożej. Z tego też powodu dojrzałe dzieci Boże zazwyczaj radują się z tej uczty duchowej, którą zapewnia im słuchanie słów któregoś z prawdziwych ewangelistów Bożych. Często słuchają oni w rzeczywistości pierwszego i największego ze wszystkich darów Ducha: daru mądrości. Smutnym i przeciwnym temu przeżyciu doświadczeniem jest natomiast przeżycie innego rodzaju, którego doświadcza się wówczas, gdy kaznodzieje starają się obdarzyć wiernych tym, co — jak głoszą — zawiera „głębokie” poselstwa, a co w rzeczywistości polega jedynie na zagmatwaniu treści teoriami przez nich samych wymyślonymi. Często przychodzi mi na myśl uwaga, że jednym z największych komplementów, jakie kiedykolwiek słyszy się pod adresem kaznodziei czy nauczyciela, jest nazwanie jego wywodów przez lud „prostymi”. Czemuż by nie miały być one właśnie takimi? Niech więc stara się taki kaznodzieja czy nauczyciel urzec swych słuchaczy prostotą. Ale być prostym — to nie to samo co być powierzchownym i płytkim. Prawdziwa prostota kryje w sobie największą głębię. Czołowym tego przykładem i wzorem w Biblii będzie pierwszy rozdział I Listu Jana. Moglibyśmy śmiało dodać do tego natchniony prolog Ewangelii według Jana.

W jaki sposób Duch przekazuje słowo wiedzy, czy też mówiąc bardziej poprawnie — obdarza człowieka tą WIEDZĄ, której manifestacją jest słowo? Odpowiedź jest dokładnie taka sama jak wówczas, gdy chodziło nam o słowo mądrości. Dzieje się to za sprawą OBJAWIENIA. Skoro Pismo Święte mówi bardzo niewiele na temat różnic zachodzących pomiędzy mądrością a wiedzą, nie potrzebujemy kłaść na to zbyt wielkiego nacisku. Nie musimy zbyt mocno tych odrębności akcentować. A jednak ZACHODZI tutaj istotna różnica. Wiedza polega na faktach, mądrość — na zastosowaniu tych faktów. Objawienie faktów daje nam wiedza, natomiast objawienie głębszego znaczenia i sensu tych faktów daje nam mądrość.

Nauczyciel dzięki słowu wiedzy, otrzymanemu sposobem nadprzyrodzonym oświeci nas co do podstawowych faktów, dotyczących naszego zbawienia. Jest to funkcja apostoła i ewangelisty, aby dzięki otrzymanemu w sposób nadprzyrodzony słowu mądrości dostosował te fakty do naszych warunków duchowych. Gdy uznamy Boską mądrość dzięki wierze lub zaakceptujemy ją dzięki naszym intuicyjnym zdolnościom, gdy nasze uzdolnienia rozumowe przeżywać zaczną całą rozkosz, wynikającą z sensu intuicji, my zaś oprzemy się i ustabilizujemy na wiedzy jako takiej. Miejmy stale przed oczami treść drugiego rozdziału l Listu do Koryntian, gdy będziemy studiowali to zagadnienie. Będzie to nam pomocne, ponieważ jest to passus kluczowy.

Trzeba, abyśmy prawidłowo pojęli naturę faktów objawionych nam przez Ducha w sposób nadprzyrodzony, abyśmy zrozumieli, które rzeczy mamy głosić i co mamy „mówić” jako kaznodzieje i nauczyciele. Nie ulega żadnej kwestii, że Wszechwiedzący Bóg, znający wszystko, może wskazać nam w nadprzyrodzony sposób jakąś dziedzinę wiedzy, której lud Jego potrzebuje. Ta dziedzina wiedzy może obejmować prorocze widzenie, może być diagnozą fizycznych i duchowych potrzeb tego, kto przychodzi do nas dla modlitwy lub uzdrowienia. Gdy jednak takie postępowanie staje się utwierdzoną cechą, określonym rysem służby jakiegoś kaznodziei, musi to nieuchronnie doprowadzić do podejrzeń. Bóg nie systematyzuje w ten sposób swych metod działania, ani też nie wkłada Ducha Świętego w nasze ręce.

Nasuwa się teraz pytanie czy w tak nadprzyrodzony sposób uzyskana wiedza jest tą właśnie wiedzą, którą miał na myśli Paweł, gdy na drugim miejscu w swym wykazie darów duchowych wymienił: „dla innych — słowo wiedzy”. Gdy spojrzymy na kontekst tego sformułowania, odpowiedź nasza będzie musiała na pewno być negatywna. W dalszych wywodach tego rozdziału Paweł przedstawia funkcje i urzędy, będące rezultatem posiadania tych darów duchowych. Nie został tam wymieniony ten rodzaj służby, który odpowiadał ,,słowu wiedzy”, ale chodzi tu konkretnie o nauczycieli. Nauczyciele znaleźli się na tej liście na trzecim miejscu, jednakże ponad „tymi, co czynią cuda”. „Słowo wiedzy” może być udzielone przez Ducha Świętego w każdym przedmiocie, ale nie traktuje się tego bardzo ważnego daru „słowa wiedzy” (tego słowa wiedzy) jako wyodrębnionego rodzaju służby w Kościele. Z drugiego rozdziału I Listu do Koryntian wyraźnie widać, że chodzi o usługi kaznodziejskie i nauczycielskie. Uznanie Ducha Świętego w służbie zwiastowania i nauczania stanowi prawdę o pierwszorzędnym znaczeniu. Może to postawić nas przed rzeczywistością nowego, wstrząsającego odkrycia potężnych działań naszego łaskawego Boga.

Gdy zwracamy się do prawdziwej natury faktów, objawionej przez Ducha Bożego, jako do podstawy usługiwania, wkraczamy z całą nabożnością na terytorium głębokiej rzeczywistości prawdy, która dotyczy „tych rzeczy, które Bóg przygotował dla tych, którzy go miłują”. Jest to dar „Ducha mądrości i objawienia ku poznaniu Jego”, aby Bóg ,,oświecił oczy serca waszego, abyście wiedzieli” (Efez. 1,17.18). I znowu: ,,I mogli poznać miłość Chrystusową, która przewyższa wszelkie poznanie” (Efez. 3,19). I jeszcze dalej: „Abyście doszli do pełnego poznania woli Jego we wszelkiej mądrości i duchowym zrozumieniu” (Koi. 1,9). Nie sposób przecenić znaczenia właściwego zrozumienia spraw Bożych. To właśnie czyni służbę kaznodziejską i nauczycielską tak niezwykle ważną. Podstawową funkcją każdego nauczyciela jest przekazywanie tej wiedzy, która stanowi fundament mądrości. „Wzrok naszego zrozumienia” znaczy intelekt i więcej niż intelekt. Robinson określa to greckie słowo jako „myślenie przez coś, dojrzałą myśl”, J. B. Philips przekłada to jako „wewnętrzną iluminację ducha”, a w Nowej Biblii Angielskiej znajdujemy zdanie: „Aby wasz wewnętrzny wzrok mógł doznać olśnienia, iluminacji”. Celem takiej iluminacji jest coś znacznie ważniejszego niż samo tylko objawienie niektórych faktów, choćby nawet były to fakty same przez się cudowne. Chcąc zrozumieć,

jednak te żarliwe modlitwy w sposób prawidłowy, musimy zrozumieć, że odnoszą się one do wiedzy występującej w najwyższych rejonach. Jednak to WIEDZA O BOGU i o Jego wielkim zbawieniu w Synu Bożym. Ten rodzaj służby, który powierza to zadanie Kościołowi, jest właśnie tym, co Paweł słusznie nazwał: „słowem wiedzy”. Jest to służba Ducha.

Zazwyczaj mówimy o POMAZANIU czyli NAMASZCZENIU służby słowa, wykonywanej przez jakąś osobę i stale o to pomazanie czy namaszczenie prosimy. BŁOGOSŁAWIEŃSTWO jest czymś ulotnym i nadzwyczaj trudnym do zdefiniowania. Może najlepszą definicją będzie ta, która głosi, że jest to dotknięcie kaznodziei przez Boga. Prędko rozpoznajemy ten dotyk i radujemy się z tego,

Czy jest jednak tam jeszcze coś więcej? Czy jest tam coś osobliwie zielonoświątkowego? Czy występuje jakiś dar duchowy, który byłby jeszcze dodatkiem do POMAZANIA czy NAMASZCZENIA? Czy możemy dopatrzyć się tego zielonoświątkowego plusa? Czy możemy dojść do linii granicznej pomiędzy tym, co naturalne (wrodzone), a tym co nadnaturalne (nadprzyrodzone)? Podeszliśmy właśnie do niej, ale jest złudzeniem wyobrażenie, że tę granicę można przekroczyć. Możemy sobie tego życzyć, ale musimy uznać też prawdę. Ludzie duchowo niedojrzali miłują zewnętrzne cudowności, takie jak „języki”, czy „cuda”. Są one natychmiast uznawane za zjawiska znamienne. Ten właśnie rodzaj preferowania elementu widowiskowego w darach duchowych sprawił, że chrześcijanie korynccy — preferowali ,,języki” zamiast ,,proroctwa”. Chcąc skorygować ten wypaczony sposób odczuwania względnych wartości, Paweł musiał udzielić im nauk mających wielką wartość dla każdej kolejnej generacji tych wiernych, którzy tego zasmakowali. Rozpoznanie ,,lepszych darów” w słowie mądrości lub w słowie wiedzy jest nawet trudniejsze dla tych chrześcijan, których Paweł nazywa ,,dziećmi w duchowym rozumieniu” (l Kor. 14, 20).

Zaklina ich, aby odrzucili dziecinne poglądy i stali się ludźmi dojrzałymi. Nie wystarczy radować się jedynie pomazaniem czy namaszczeniem, ale trzeba dostrzegać dar duchowy, kryjący się za tym pomazaniem, inspirujący to namaszczenie. Oto jedna z najgłębszych rozkoszy człowieka dojrzałego duchowo. Jest rzeczą godną pożałowania widzieć jak potężna służba prawdziwie zielonoświątkowego kaznodziejstwa i nauczania odrzucona zostaje na bok, kiedy to prosi się nas o słuchanie emocjonalnych wybuchów mówienia „językami”, co albo przerywa działanie większego daru, albo następuje po nim. Ta nowość może przez moment wywrzeć jakiś wpływ na człowieka niewierzącego, ale nie buduje to ludzi wierzących. Gdy takie nadużycia w mówieniu językami przekształcą się w pewien zwyczaj stały, możemy być pewni, że doprowadzi nas to do wyjałowienia. Trzeba abyśmy zrozumieli gdzie naprawdę kryje się autorytet duchowy. Wartości względne różnych darów Ducha są zasadą, którą należy koniecznie docenić i uwzględnić.

Oznaką dobrego i właściwego pouczenia w prawdzie jest umiejętność przeprowadzenia właściwej oceny tych cennych przymiotów inspiracji Bożej, przejawiającej się we wszystkich darach Ducha, jeżeli w tym samym czasie potrafimy dostrzec w nich, występujący nieuchronnie element ludzki (l Kor. 14,14,32 itp.).

Musimy przyjąć jako wyraz mądrości Bożej to złączenie się i stopienie w jedną całość składnika naturalnego (przyrodzonego) ze składnikiem nadnaturalnym (nadprzyrodzonym). Chłopiec z Ewangelii dał Jezusowi swe własne bochenki chleba i ryby, a potem Pan nasz w sposób nadprzyrodzony rozmnożył to wszystko, dzięki mocy twórczej (Jan 6, 9). Gdy statek rozbił się na Malcie, Paweł zgarnął kupę chrustu i nakładał ją na ogień, aby móc rozpalić ognisko i ogrzać się przy nim. Gdy zaś od gorąca wypełzła żmija i uczepiła się jego ręki, apostoł otrząsnął ją po prostu do ognia, nie doznając nic złego, i czyniąc w ten sposób nadprzyrodzony „znak towarzyszący” (Dz. Ap. 28, 3). Bezpośrednio przedtem Paweł doznał nadprzyrodzonego objawienia, dzięki czemu dowiedział się, że cała jego grupa będzie ocalona. Musieli jednak oni żeglować i stosować inne, zwyczajne (nie nadprzyrodzone) środki, aby dobić do brzegu (tamże 27,44). W Biblii zawsze dostrzegamy wyraźnie stopienie się czynnika naturalnego z nadnaturalnym, przyrodzonego z nadprzyrodzonym. Szczęśliwy ów mąż, który potrafi mieć oczy otwarte i widzieć ruch ręki Bożej, tak samo w pospolitych i zwyczajnych sprawach życiowych, a tym bardziej w sprawach nadprzyrodzonych i w przypadkach widzialnej interwencji mocy Bożej w zwykły bieg zjawisk naturalnych Jednym z podstępnie ukrytych niebezpieczeństw, na które wystawieni jesteśmy będzie więc położenie nacisku na zjawiska nadprzyrodzone w chrześcijaństwie, które skłonni jesteśmy widzieć tam gdzie ani ich nie ma, ani nie są potrzebne. Jest to głębokie złudzenie, które będziemy się starali teraz omówić, złudzenie polegające na tym, że nie potrafimy dostrzec dłoni Bożej, jak tylko w niektórych cudownych zjawiskach zewnętrznych. Uważamy wtedy, że jedyną formą manifestacji działania tej dłoni są tzw. cuda. Zasada ta odnosi się natychmiast do kwestii uznania manifestacji Ducha w służbie kaznodziejskiej czy nauczycielskiej. Występują tu dary duchowe w działaniu, ale trzeba, abyśmy ujrzeli dlaczego one są tutaj, dzięki łasce Bożej.

Spróbujmy podsumować to, co powiedzieliśmy dotychczas:

l) Mądrość i wiedza o rzeczach Bożych, będące istota, zielonoświątkowej służby kaznodziejskiej i nauczycielskiej bywają nam udzielane przez Ducha, przez objawienie. Nie przekreśla to, ani nie zastępuje bardziej pospolitych metod studiowania oraz medytacji przepojonych modlitwą. Łaska Boża sprawia, że dary te działają w ten właśnie sposób. Pozwala to na dodatkowy udział czegoś, co słusznie możemy nazwać składnikiem nadprzyrodzonym.

2) Słowa mądrości i słowa wiedzy, za pomocą których wypowiadane są te rzeczy, pochodzą również od Ducha. Są one wypowiadane pod wpływem objawiającej się mocy Ducha, która w sposób nadprzyrodzony przekracza i przewyższa próg naturalnego daru wypowiadania się. Jak mówi Pismo Święte (l Kor. 2, 13) są to słowa, których naucza Duch Święty. Dzięki dojrzałości duchowej jesteśmy w stanie pojąć znaczenie tych słów, zrozumieć, czym one są w rzeczywistości. Ten, kto tej dojrzałości jeszcze nie osiągnął, jest świadomy tylko faktu spłynięcia na mówcę jakiejś szczególnej łaski i siły, ale nie rozpoznaje on w niej od razu elementu nadprzyrodzonego. Prowadzi to do różnych fanatycznych substytutów prawdy i może być poczytane na stratę.

Istnieje bardzo rozległy zakres służby kaznodziejskiej i nauczycielskiej, który nie rości sobie żadnych pretensji do występowania w nim jakiegoś składnika nadprzyrodzonego. Ten zwyczajny zakres kaznodziejstwa obejmuje różne poziomy i szczeble prawdy oraz spełnia w zborach niezbędną funkcję, funkcję nader ważną i konieczną. Słusznie instruujemy i przygotowujemy nauczycieli i kaznodziejów w naszych szkołach sposobiąc ich do wykonywania tej żywotnej służby. To samo miał na myśli Paweł, gdy pouczał Tymoteusza: „A coś słyszał ode mnie wobec wielu świadków, to przekaż ludziom godnym zaufania, którzy będą zdolni i innych nauczać” (2 Tym 2, 2).Nie wchodzi tu w grę nic nadprzyrodzonego, nic nadnaturalnego. Jeżeli ci ludzie posiadają zdolności wrodzone, jeżeli ponadto są całkowicie poświęceni, to otrzymają tę łaskę Ducha, którą zazwyczaj określamy mianem „pomazania” lub „namaszczenia”, i dzięki której słusznie radujemy się ku chwale Bożej. Ale i w tego rodzaju służbie może występować coś, co nosi charakter nadprzyrodzonego działania Ducha. Wierzymy, że dzieje się tak o wiele częściej niż większość ludzi to rozpoznaje i dostrzega.

Często słyszymy modlitwy zanoszone do Pana, aby obdarzył On nas ,,wszystkimi dziewięcioma darami” albo „większymi darami”. Ludzie wypowiadający te słowa mają zazwyczaj na myśli niezwykłe zewnętrzne manifestacje Ducha, które ściągnęłyby uwagę człowieka niewierzącego w to, co nadzwyczajne, spektakularne, widowiskowe. Niedawno pytał mnie pewien kaznodzieja prezbiteriański, czy nie mógłbym go zaprowadzić do zboru zielonoświątkowego, gdzie mógłby on zobaczyć wszystkie dary Ducha w działaniu. Myślę, że mógłbym tak postąpić, ale nie sądzę, że zadowoliłoby go to tak długo, jak długo nie porzuciłby on swych wyobrażeń zaczerpniętych z literatury, przedstawiającej w fałszywym świetle sprawę darów duchowych. Musiałby on najpierw oczyścić swą własną wyobraźnię z poglądów na temat darów, przejętych z niedobrej literatury.

Najwyższą naszą potrzebą, która łączy się ze sprawą manifestacji słowa mądrości i słowa wiedzy w służbie kaznodziejskiej i nauczycielskiej, jest potrzeba DOSTRZEŻENIA, ROZPOZNANIA. Jeżeli oczekiwać i wyglądać będziemy tego, ku czemu prowadzi nas Nowy Testament, to spotka nas radość wypływająca z uświadomienia sobie tego, że Bóg znajduje się pośród nas w prawdzie.

Naszym stałym przywilejem i zarazem przyjemnością może być przebywanie w zdrowej, lecz zarazem prawdziwie zielonoświątkowej atmosferze. Możemy w takiej atmosferze żyć i pracować. Uznanie łaski Bożej w działaniu w całym szerokim wachlarzu rozmaitych służb ustanowionych przez Ducha Świętego, zarówno widowiskowych jak i obejmujących spokojniejsze drogi życiowe, zapewni ludziom o pobożnych sercach trwały stan błogości. Dziękczynienie i okazanie Bogu hołdu za wszystko to, co czyni w Kościele, nie jest tylko okazaniem chwały Dawcy wszelkiego dobra i doskonałych darów, ale zachęca także naszych kaznodziei i nauczycieli do oczekiwania również tych większych rzeczy, nie darów duchowych, których już zdążyli zakosztować.

Na zakończenie chcemy tu zaoferować prosty i pomocny lek dla owych niemowląt w Chrystusie, który pozwoliłby im dostrzec i rozpoznać występowanie większych darów Ducha w działaniu. Mam tu na myśli nieśmiertelną opowieść o przechadzce naszego Pana i o Jego rozmowie z dwoma uczniami, których spotkał na drodze do Emaus po Swym zmartwychwstaniu. Mówili oni jeden do drugiego: „Czyż serca nasze nie rozgorzały w nas, gdy tak rozmawiał z nami i odsłaniał nam treść Pisma Świętego?” Teraz Pan nasz powrócił do Ojca, ale posłał nam Pocieszyciela, Ducha Prawdy, który zajął Jego miejsce. Ten błogosławiony Duch wykonuje wobec uczniów te same funkcje odsłaniania treści Pisma Świętego, dotyczącej osoby Chrystusa. Czyni to za pośrednictwem darów, które rozmieścił w Ciele Chrystusowym.

Gdy tylko więc spotka nas przywilej, że usłyszymy słowne brzmienie tych nadprzyrodzonych usług, dawajmy temu również świadectwo, mówiąc: „Czyż nie zapłonęły w nas serca nasze?”. To stanowi pieczęć i znak rozpoznawczy prawidłowej służby kaznodziejskiej i nauczycielskiej.

Donald Gee

Zobacz: Spis treści